Wisła i kibice nie pozwolili na przeciętność

14417968835732

Ciężko opisać to, co działo się 10 października 2015 roku przy R22. Aby napisać relację z tego wydarzenia potrzebowałbym sporo czasu, a to co by powstało, byłoby grubsze od biografii niektórych „gwiazd”. Chcę opowiedzieć moje odczucia, najpierw ocenić całą akcję, czy była ona sukcesem, czy jedynie porażką oraz pochwalić, szczerze i obiektywnie pochwalić kibiców zgromadzonych tej soboty na stadionie im. Henryka Reymana w Krakowie.

Kibice – klasa światowa!
Kibiców w Polsce można oskarżać o wiele rzeczy. Można mówić, że nie zachowują się jak trzeba, psują widowisko sportowe i mają się za pępek świata. Kibice Wisły Kraków udowodnili, że wizerunek kibica to nie musi być łysy, napakowany i agresywny mężczyzna z nożem, czy kijem w łapie, ale osoby, która czynnie bierze udział w pisaniu historii swojego klubu i pomaganiu mu w trudnych chwilach. Fani Białej Gwiazdy nie zawiedli! To można powiedzieć na pewno! Zebrać 820 tysięcy złotych w ciągu miesiąca to wyczyn nieprawdopodobny. Rekord na stronie fans4club został pobity, a kibice potrafili wydać nawet 12 tys. zł (!) na występ w ostatnich pięciu minutach meczu z Gwiazdami. To tylko pokazuje, że sympatycy mogą oddać każde pieniądze, by zobaczyć swoich idoli sprzed lat. Bo przecież o to właśnie chodziło. Na mecz przyszły osoby, dla których Wisła to nie tylko klub i obecna drużyna, ale także historia, która „nie pozwala na przeciętność”. Wykupione bilety dla dzieciaków z Domu Dziecka, dodatkowo kubki i szaliki, koszulki okolicznościowe (jedna poszła za 1800 zł) i masa innych nagród. Czy to jeszcze jest Polska? Bo marketing wyszedł po prostu znakomicie, do kupienia było wszystko, myślę, że gdyby to trwało jeszcze dłużej, to ktoś wpadłby na pomysł żeby kupić bieliznę od tych piłkarzy…albowiem nagrody zostały wymyślane także przez kibiców! Cała akcja jest ogromnym plusem dla wizerunku klubu, ale jeszcze więcej zyskali kibice, bo pokazali, ze można się zjednoczyć w trudnych momentach, i że przyśpiewka „Czy wygrywasz, czy nie…” nie jest tylko ciągiem liter nie mających kompletnego przełożenia na realia, tylko AKCJĄ, czynem idącym z serducha!

„Wielki Wóz” na murawie
Widzieć znów w akcji Maćka Żurawskiego i Tomka Frankowskiego (dziś wolniejsi, ale nadal z pazurem) to było marzenie niejednego kibica. Wspomagani dodatkowo na skrzydłach przez Szymkowiaka i Patera…a potem kolejna dawka emocji, bo na boisko wchodzą kolejni „Wiślacy”. Zieńczuk, Brożek, Cleber, Mijailović, a wrzawa nie ustaje, bo każdy z ponad 15 000 kibiców przyjechał na stadion by zobaczyć kogoś innego. W dodatku ci zawodnicy grają z ludźmi, którzy stanowią o sile Wisły także dziś. Tak oto mieliśmy w tym trochę ironii, bo zarówno Paweł Brożek, Arek Głowacki, jak i Rafał Boguski mogliby założyć na siebie oba stroje. Murawa dosłownie lśniła od blasku tych gwiazd. Stare, młode, w formie, niekoniecznie, ale ważne, że gwiazdy, które niegdyś zostawiły na tej samej ziemi hektolitry potu i krwi, aby Wisła była dziś jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Same słowa wywołują ciarki, a co dopiero obejrzenie wszystkich tych ludzi NA RAZ! Z przyjemnością oglądało się jak starsi kibice ze łzami oglądają jeszcze dawniejsze gwiazdy. Swój epizod zaliczył Kazimierz Kmiecik, który najpierw strzelał karne kibicom (m.in. mojemu dobremu przyjacielowi), a potem wystąpił w II połowie. Mieć na sobie strój meczowy to na pewno dla trenera Kmiecika ogromne wyróżnienie i nostalgia nieporównywalna z niczym innym. „Żuraw, Żuraw! Władca muraw!” „Franek, Franek! Łowca bramek” „Nikola, Nikola!” „Sergei Pareiko” „RADEK SOBOLEWSKI!” … 90 minut takiego meczu to za mało, żeby śpiewać o każdym piłkarzy z osobna, to było wprost niesamowite.

Organizacyjnie poprawnie, choć mogło być o wiele lepiej
Jeśli chodzi o kwestię organizacyjną…wyobrażałem sobie to inaczej. Liczyłem na to, że będzie to jak taki jeden wielki piknik, w którym kibice będą siedzieć i bez końca oglądać swoich ulubieńców. Można było się jednak przyczepić do wielu rzeczy. Wydawało mi się, że organizatorzy troszeczkę za bardzo spieszyli się, aby wszystko było tak jak sobie ustalili, a wpadki nie wchodzą w grę. Takie się jednak zdarzyły, a to za późno zaczęto cały „bal”, a to ktoś nie był gotowy i przez to stało się kilka nieprzyjemnych rzeczy. Osoby wykupujące udział w rozgrzewce stanęły twarzą w twarz przed swoimi idolami…niestety tylko na kilka minut. W późniejszej fazie rozgrzewki Gwiazdy stanęły w kółku i zaczęły grać w dziadka, a kibice „nagrodzeni” rozgrzewką byli zmuszeni grać między sobą. Nieładny obrazek, liczyłem na większą integrację zawodników z kibicami. W dodatku doszły karne, w których spiker ciągle poganiał kibiców, aby ustawiali szybko piłkę, strzelili i – będąc czepliwym – poszli do domu. W dodatku doszło do przykrej sytuacji, w której na jedną bramkę strzelało trzech piłkarzy, a na drugą (po stronie której nie było żadnych kibiców) tylko Kazimierz Kmiecik. Naprawdę, gdyby można było poczekać te kilkanaście minut i pozwolić wszystkim strzelać oraz bronić na jedną bramkę nic by się nie stało. Tak czy owak wyglądało to zadowalająco.

Atmosfera piknikowa, ale przyjazna
Bardzo podobało mi się, że kibice w końcu „ogarniają” o co w tym wszystkim chodzi. Dopingujący w sektorze C spisali się rewelacyjnie jak zawsze, ale do tego fani z trybun E i H oraz VIP także spisali się bardzo dobrze. Kiedy tylko Gwiazdy przechodziły z groźną kontrą pod pole karne „dzisiejszej” Wisły od razu ludzie gorączkowo podnosili głos. Niektórym zdarzało się nawet wstawać z miejsc, gdy wszystko wychodziło jak trzeba, ale świetnie między słupkami radzili sobie bramkarze. A przecież to „tylko” mecz towarzyski. Często słyszałem komentarze na temat danych zawodników i nawet Mariusz Jop (mimo roku 2010) spotkał się z gromkimi brawami. Bo przecież to też kawał historii tego klubu, nawet tej niechlubnej.

Było warto
Mimo zrobionych 600 km w obie strony nie żałuję, że zjawiłem się tego dnia przy Reymonta. Znów mogłem widzieć w akcji ludzi, których oglądałem będąc małym chłopcem, co sprawiało we mnie prawdziwą euforię. Znów poczułem się ogromną częścią tego klubu, dwunastym zawodnikiem poklepującym po plecach klub, który cierpi na „finansowy kaszel” (ale metafora). Gdybym był w stanie, to kupiłbym każdą nagrodę przewidzianą przez serwis fans4club. Przez pewien moment byłem nawet gotów nie opłacić stancji i zostać asystentem spikera, ale moja romantyczna dusza została brutalnie sprowadzona do parteru przez rzeczywistość, dlatego cieszę się…szczerze się cieszę, że znalazł się ktoś, kogo było stać na takie przedsięwzięcie i znacznie pomógł kondycji finansowej Wisły.

Wierzchołek góry lodowej
Niestety piękna idea i doskonała jej realizacja są tylko malutką cegiełką do tego, aby odbudować dawną Wisłę. Kibice przez miesiąc zbierają 820 tys złotych, a tu się okazuje, że dawny zawodnik, Tzvetan Genkov żąda od klubu 2 miliony! Grom z jasnego nieba, bo taka akcja już może się nie powtórzyć, a okazuje się, że nie wystarczy nawet na połowę tego niehonorowego odszkodowania. Akcja „Wisła Kraków to moja historia” jest bardzo dobrze zrealizowanym projektem marketingowym, wszyscy są z niego zadowoleni, istota jest wręcz genialna, albowiem mało który klub ma w swojej historii takie legendy i na pewno nie mógłby zorganizować takiego przedsięwzięcia, ALE przyniósł mało korzyści. Dużo, bo jednak taka kwota robi wrażenie, ale za razem mało. To tylko pokazuje w jakim bagnie znajduje się obecnie klub, lecz KIBICE wspierający go regularnie mogą sprawić, że cała jednostka wyjdzie z małą liczbą ofiar.

Nad klubem trzeba „posiedzieć” jeszcze przez kilka lat, ale jedno jest pewne. Wiara w odbudowę i dawną świetność Wisły Kraków jest potężna, tak jak historia tego klubu. Wisła to także moja historia i jestem dumny, że jestem częścią zarówno tego projektu, a także że tworzę historię, mającą na liczniku niemal 110 lat. Od Pana Kmiecika do Pana Sobolewskiego, od kibica numer 1 do kibica numer 15068 dziękuję za wspaniałe popołudnie przy R22!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Emocje. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *